niedziela, lipca 15, 2018

Oceniam komiks po wyglądzie! Tak, nie czytałem jeszcze najnowszego komiksu Daniela Chmielewskiego na motywach powieści Olgi Tokarczuk, ale nie powstrzymuje mnie to (jakby kiedykolwiek mnie to powstrzymywało) by stwierdzić, że będzie to najlepiej opracowany graficznie komiks tego roku. Uwielbiam jak publikacja jest dopracowana w najmniejszych szczegółach, a ta taka właśnie jest. Świetnie dobrana typografia, ładny skład, kolory, papier, nawet taka pierdoła jak stopka jest schludnie przygotowana. Ciekawostką są piktogramy, które pojawiają się w pewnym momencie na stronie i zmuszają czytelnika do zmiany sposobu trzymania komiksu z poziomego na pionowy. Nie mogę się już doczekać by sprawdzić ten "bajer" w praktyce. Rysunki Daniela Chmielewskiego również zasługują na oklaski. Naprawdę świetna robota. Owszem, kartkując dało się wyłapać momenty "zmęczenia", ale generalnie jestem pod wielkim wrażeniem i pierwsze o czym pomyślałem widząc plansze komiksu to "wow, nie widziałem, że Daniel tak potrafi". Potrafi.
Sprawdźcie, raczej nie pożałujecie i jest szansa, że nawet przeczytacie ten komiks przede mną.
Serio, to najlepiej wydany polski komiks tego roku. Ja wiem, że ludzie w Internetach piszą o Panu Żarówce, ale ośmielę się stwierdzić, że Żarówka odpada w przedbiegach.

---

Opis wydawcy:
Mity powstają dopóki istnieją ludzie, którzy chcą ich słuchać. Współcześni aojdzi nadal snują opowieści o początkach naszego świata a do ich grona w wielkim stylu dołączają Olga Tokarczuk i Daniel Chmielewski przypominając nam historię sumeryjskiej bogini uwięzionej w krainie zmarłych. Opowieść, którą czytelnicy i czytelniczki mogą znać z powieści Tokarczuk "Anna In w grobowcach świata" zyskała nową wersję!

Niedaleka przyszłość. Nina Szubur rusza na ratunek swojej ukochanej, uwięzionej w podziemiach miasta Uruk, Inanny. W ciągu kilku dni świat, który znała Nina, okaże się misternie utkaną siecią kłamstw i zależności, a od jej działań zależeć będzie życie nie tylko Inanny, ale i wszystkich mieszkańców Uruk.

Daniel Chmielewski, autor m.in. Zapętlenia i Podglądu (do scenariusza Marcina Podolca) podjął się niezwykle ambitnego zadania. Podróż korytarzami, windami, przez komnaty i ogrody podziemnego świata to wielka opowieść o poszukiwaniu sensu istnienia, w której spotykają się światy rodem z wizji Ballarda i starożytnego mitu.


Scenariusz, rysunki, skład: Daniel Chmielewski
Okładka: Alicja Kobza | Poważne Studio
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe w ramach serii Nowy Komiks Polski
-

Sprawdź gdzie kupić najtaniej


poniedziałek, maja 28, 2018

Maciej Łazowski -  grafik i ilustrator. Autor komiksów (m.in. „Boska Tragedia”, „Głosy w mojej głowie”) i książek dla dzieci (m.in. „Co się dzieje, kiedy śpisz?”). Absolwent Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania w Łodzi. Mieszka w Warszawie ze swoją żoną, Urszulą, chomikiem Banshee oraz świnkami morskimi: Drakulą, Krakenem i Lichem.

niedziela, stycznia 28, 2018

Już odruchowo przegrzebujmy każdy napotkany kosz z książkami. W Biedronce robimy to niemal rytualnie, ponieważ nigdy nie wiesz co się kryję pod stertą powywracanych przez ludzi (eh) książek. Jak się okazuje od czasu do czasu nawet w koszach tego dyskontu znaleźć coś naprawdę ładnego. Tak też było dziś. Jedna bajka i do łóżka - Nocne hałasy to zaskakująco śliczna publikacja dla najmłodszych, czyli taka jakich teraz najbardziej szukamy. Książeczka oryginalnie została wydana we Francji, a jej autorami są Didier Zanon oraz świetny ilustrator Sébastien Pelon. Książka opowiada o małym króliczku, który nie może zasnąć, ponieważ w ciemności swojego pokoju ciągle słyszy dziwne hałasy. Na szczęście w pobliżu jest mama, która uspokaja króliczka i wyjaśnia źródła tych dziwnych hałasów. Jedna bajka i do łóżka to seria książeczek na dobranoc dla najmłodszych. W polskiej edycji ukazały się dwie - Nocne hałasy i Gdzie jest Potworuś? We Francji oryginalna seria Une histoire et au lit liczy sobie sześć części, jednak na chwilę obecną nie wiem czy polski wydawca - Wydawnictwo Olesiejuk planuje wydać całą serię. W każdym razie polecam Wam te książeczki ponieważ są naprawdę ładne i tanie jak dwa kilo batatów.
Tekst: Didier Zanon
Ilustracje: Sebastien Pelon
Wydawnictwo: Wydawnictwo Olesiejuk
-
Sprawdź gdzie kupić najtaniej

czwartek, grudnia 07, 2017

Jeżeli chwalisz się przed kumplami, że widziałeś/widziałaś Gwiezdne Wojny 25 razy, znasz na pamięć wszystkie kultowe kwestie wypowiedziane w filmach przez Arnolda Schwarzeneggera, jarasz się za każdym razem, gdy oglądając film wyłapiesz ukryty smaczek, albo jesteś jednym z tych osób, które uwielbiają filmy z gatunku "wojownicze wilkołaki cyborgi w kosmosie", no cóż, pewnie już to wiesz - jesteś geekiem. Witaj w klubie. Dla takich osób jak my, wydawnictwo IDW przygotowało encyklopedię ciekawostek pochodzących z kultowych filmów, głównie z lat 80-tych i 90-tych.

No dobra, z tą encyklopedią to trochę przesadziłem. Mimo, że taki opis sugeruje sam wydawca to tak naprawdę Cinegeek to zbiór luźnych, niepowiązanych ze sobą, nierzadko dziwacznych ciekawostek. Wizualnie, na pierwszy rzut oka przypominają komiks, ale bliżej im do jedno lub dwu-planszowym ilustrowanych infografik. Zamiast jednak na siłę próbować zdefiniować czym jest ta publikacja przedstawię Wam kilka wybranych haseł, które pojawiły się w książce.

I tak, możemy: poznać ewolucję kostiumu filmowego Batmana, poznać dziewięć najbardziej strasznych filmowych domów, dowiedzieć się jak wygląda zestaw-gotowiec na każdy film Michaela Baya, przypomnieć sobie najbardziej męskie "powroty" Arnolda Schwarzeneggera, uświadomić sobie, że bez niektórych filmów super-bohaterskich żyłoby się nam lepiej, poznać filmy, które z małym budżetem zarobiły kupę kasy, zobaczyć starcie Jean-Claude Van Damme vs Chuck Norris, poczytać o najciekawszych kontuzjach Jackie Chana w 120 filmach, dowiedzieć się jacy aktorzy, grali Szatana, zobaczyć kostiumy, za które projektanci powinni być sądzeni, dowiedzieć się jakie są największe filmowe stwory (spoiler: tak, wygrywa Exogorth), poznać stare filmy, w których straszne stwory trzymają niewiastę w ramionach. Ok, myślę, że macie już ogólne wydobrzenie o czym jest ta publikacja.

Już tylko na podstawie tych kilku wymienionych powyżej przykładów ciekawostek można się domyślić, że publikacja jest przygotowana z jajem. Poza luźną, komiksową szatą graficzną spora część smaczków jest zrobionych tylko po to by ponabijać się z aktorów lub samego filmu. Świetnym przykładem jest komiks (jedyny komiks w całej publikacji), w którym szcześcio-i-pół-letnia Ethel opowiada o czym jest film "Alien". Poza ciekawostkami, typowymi heheszkami, w książce znajdziecie kilka quizów, na zasadzie, co to za dziwaczne pojazdy, albo z jakiego filmu pochodzą te roboty, które tylko z pozoru brzmią banalnie (no chyba, że to tylko ja miałem z nimi problem). Jeżeli tego Wam mało to na końcu albumu znalazł się mały kącik kulinarny, gdzie znajdziecie dwa przepisy - jeden z Bonda, a drugi z Powrotu do przyszłości. Możecie zgadywać o jakie trunki (podpowiedź) chodzi.

Graficznie album jest wydany rewelacyjnie. Mocno popowa stylistyka, trochę komiks, trochę cartoon. Do tego zamknięta, jaskrawa kolorystyka z dominującym różem, błękitem, czerwienią i filetem. Zerknijcie zresztą sami na zdjęcia.

Autor: Pluttark
Wydawnictwo: IDW
-
Tutaj kupisz ten komiks

sobota, grudnia 02, 2017

Ktoś urządził na polanie bal. Taki konkretny, z kocykami, ciastem, czapeczkami i muzyką. Nie dziwi więc fakt, że wszystkie zwierzęta się na niego wybierają. Trudno by było odmówić takiej imprezie. Tańczą, fikają, zajadają się ciastem, ogólnie, bawią się przednio. Jednak po powrocie do lasu ich oczom ukazuje się smutny obraz - ich domy zniknęły, ktoś wyciął drzewa a po lesie zostały same pniaki. Kto mógł dopuścić się tego czynu? Szybko okazuje się, że winowajcami są dziwolągi chodzące na dwóch nogach zwane ludźmi. Teraz gdy już znają sprawców, zwierzęta muszą wymyślić plan, który pozwoli im odzyskać swój dom i może przy okazji nauczyć czegoś dziwolągi.

Dziwolągi to już kolejna z prezentowanych na tym blogu publikacja dla najmłodszych traktująca o ochronie lasu jako siedlisku wielu gatunków zwierząt. To na co w pierwszej kolejności zwrócimy uwagę to jej warstwa wizualna. Pełne, rozkładowe ilustracje wykonane techniką malarską, swoim nieco niechlujnym stylem przywołują na myśl dziecięce rysunki. Jednak za tymi niepozornymi ilustracjami kryje się, z założenia, istotne przesłanie. Piszę "z założenia", ponieważ mimo tego, że autorzy chcą w niej poruszać kilka bardzo istotnych kwestii związanych z ekologią i ochroną środowiska, robią to w sposób, który mi osobiście do końca nie odpowiada. Czytając inne recenzje tej publikacji, umacniam się tylko w swoich obawach. Widzę jak prostolinijnie odbierane jest przesłanie książki - wycinka drzew jest zła i należy tego wpajać dzieciom od lat najmłodszych (pisze jedna pani, siedząc pewnie przy drewnianym biurku). Przeraża mnie jak dużo osób myśli w ten bardzo hermetyczny sposób. Nie chce żeby ktokolwiek lub jakakolwiek książka wpajała mojemu synowi, że to co robi jego dziadek w pracy jest złe.

Wychowałem się w otoczeniu lasów. Drzewa się wycina, ale drzewa się też sadzi, nieustannie. Czytając podobne recenzje, jak ta wspomniana wyżej, mam wrażenie, że brakuje w nas edukacji w tym temacie. Nie chcę się już jeszcze raz o tym rozwodzić. Napisałem sporo w temacie przy prezentacji książki W lesie, więc nie będę Was znów tym męczył. Podkreślę tylko, że nadal podtrzymuję swoje zdanie, że sama wycinka drzew w ramach zrównoważonej gospodarki leśnej nie jest czymś złym, a wręcz jest czymś nieuniknionym. Czym innym za to jest ochrona siedlisk gatunków zagrożonych wyginięciem lub problem wywożenia śmieci do lasu, który pojawia się w książce autorstwa Cristóbal León i Cristina Sitja Rubio. To są w moim odczuciu tematy, o których trzeba rozmawiać i wpajać od najmłodszych lat.

Nie zniechęcam Was do zakupu książki Dziwolągi, wręcz przeciwnie. Wierzę, że można z niej wynieść sporo, ale niezbędny będzie tutaj Wasz komentarz, komentarz rodzica, rozszerzający treść samej książki. Komentarz to tym, że o las trzeba dbać, że jest domem dla wielu gatunków roślin i zwierząt; że wycinka drzew nie zawsze jest zła, a często jest niezbędna tylko musi odbywać się według określonych norm i zasad; że musimy rozsądnie korzystać z darów lasu i jego piękna. Wierzę, że tak jak dziwolągi z książki, część osób czytających tę książkę to zrozumie.

Tekst: Cristóbal León, Cristina Sitja Rubio
Ilustracje: Cristina Sitja Rubio
Tłumaczenie: Maciej Byliniak
Wydawnictwo: Dwie Siostry
-
Sprawdź gdzie kupić najtaniej

poniedziałek, listopada 20, 2017

Książki pop-up od Anouck Boisrobert i Louis Rigaud w końcu w Polsce! To bardzo miłe zaskoczenie, szczególnie, że pesymistycznie zakładałem, że tego typu publikacje, ze względu na duży koszt produkcji mają marne szanse na pojawienie się na naszym rynku. A tu proszę, taka niespodzianka. Teraz mamy w domu dwa wydania, polskie i francuskie (eh).

W lesie to trójwymiarowa opowieść o dżungli - lesie równikowym (jak mniemam), która dosłownie wyrasta przed naszymi oczami, gdy tylko otworzymy książkę. Zachwyca nas bogactwem zieleni i jest pełna dzikich zwierząt oraz kolorowych ptaków. Co się jednak stanie gdy w to naturalne piękno wtargną wielkie, metalowe, hałaśliwe machiny? W lesie to historia o niszczycielskiej sile człowieka ale też o tym, że dzięki pomocy człowieka las może się odrodzić na nowo.
Tak skrótowo można opisać treść książki. Rozumiem, że historia to tylko środek do wykorzystania zabawy z rozkładaną książką pop-up, ale po lekturze książki nasunęło mi się pytanie - jak treść książki będzie odbierana przez dzieci?

Moje obawy związane są z tym, że książka W lesie będzie budować mocno negatywne nastawienie dzieci do wycinki drzew (każdej jednej). W książce pominięto informację, że jest to las równikowy, że wycinka jest nielegalna, że sytuacja jest z goła odmienna od tego co dzieje się w naszych lasach. Stawia firmy leśne działające w ramach umów z Lasami Państwowymi w roli czarnych charakterów. Mam wrażenie, że bez odpowiedniego komentarza ze strony rodziców temat wycinki drzew zostanie tutaj mocno spłaszczony i sprowadzony tylko na negatywny tor. Widok zrębu na spacerze nie koniecznie wywoła dobre skojarzenia. Wycięte do pnia połacie lasu, który stał tam "od zawsze" może wywoływać gniew i frustrację. Tylko powiedzcie, wyobrażacie sobie życie bez drewna? Meble, konstrukcje budowlane, podłogi, ba, nawet książki. Wszystko to zrobione jest z drewna pozyskanego na zrębie w lesie.

Możecie nie wiedzieć, możecie się z tym nie zgodzić, ale gospodarka leśna w Lasach Państwowych prowadzona jest zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju i ochrony przyrody. Co to w ogóle znaczy? Znaczy to tyle, że każdy zrąb (jakaś powierzchnia w lesie) lub powierzchnia, w której drzewa zostały zniszczone w skutek klęski żywiołowej (wichury, pożary) są ponownie zalesiane. Zauważcie, gdy następnym razem traficie na spacerze na zrąb, że wycinana jest określona powierzchnia, a nie cały las. Zrównoważona gospodarka leśna to bardzo długofalowy proces. Wycince podlegają drzewa, które osiągną pewien wiek. Drzewostan gospodarczy, czyli las, w którym z założenia drzewa przeznaczone są na ścinkę składa się z wielu różnych gatunków drzew zasadzanych w różnych latach. Każdy gatunek drzew ma innych wiek rębności, np. sosna to około 110 lat a osika 50. Przeciąganie tego okresu wiąże się ze stopniową utratą cech jakościowych drewna. Sami więc widzicie, przy zróżnicowanym gatunkowo lesie i ich różnym wieku rębności rzadko jest obawa, że cały lasy zostanie wycięty na raz. Oczywiście odstawiam na bok ostatnie decyzje polityczne w naszym kraju, pana Szyszko czy wycinkę puszczy, ponieważ to są sytuacje, które powinny być komentowane osobno, a które nie powinny Wam się kojarzyć ze zrównoważoną gospodarką leśną, która jest wdrażana od wielu lat. Tak samo historia z książki W lesie nie powinna być traktowana ogólnikowo jako obraz wycinku, każdego lasy, w każdym miejscu na świecie.

Dlatego pamiętajcie: wycinka drzew to nie zawsze największe zło, a rozmowa z dzieckiem o książce to zawsze bardzo dobry pomysł.

Z tym oto przydługim komentarzem polecam Wam książkę W lesie ponieważ, mimo moich obaw o odbiór, jest ślicznie przygotowana i wydana.

Ilustracje: Anouck Boisrobert, Louis Rigaud
Tekst: Sophie Strady
Tłumaczenie: Maciej Byliniak
Wydawnictwo: Dwie Siostry
-
Sprawdź gdzie kupić najtaniej

środa, listopada 08, 2017

Garbage Night to albumowy debiut Jen Lee i jednocześnie kontynuacja historii z zeszytu komiksowego Vacancy, który ukazał się w ramach serii Nobrow 17x23, publikującej komiksy młodych, początkujących twórców. Jednym z tytułów w ramach serii 17x23, który z krótkiego zeszyciku przerodził się w popularną serię komiksów dla dzieci jest Hildafolk Luke'a Pearsona. Życzyłbym sobie podobnego sukcesu z komiksem pani Lee i kontynuacji w postaci dłuższej serii.

Garbage Night opowiada historię trójki przyjaciół psa Simona, jelenia Reynarda i szopa Cliffa, których los związał ze sobą w dość niecodziennych okolicznościach. Najwyraźniej jakieś wydarzenie doprowadziło do całkowitej ewakuacji ludzi z miasta. Wśród opustoszałych budynków, w post-apokaliptycznej scenerii grasują dzikie zwierzęta z pobliskich lasów, szukające pożywienia w porzuconych przez ludzi śmieciach. No i jest Simon, pies, pozostawiony przez swoich właścicieli. Jest trochę naiwny, trochę nieśmiały, ale przede wszystkim jest nieprzystosowany do życia w dziczy. Na jego szczęście, w jego nowym życiu bez ludzi pojawiają się Reynard i Cliff. Ta para to w większym stopniu pozerzy niż królowie życia za jakiś się sami uważają, ale to i tak najlepsze na co może liczyć Simon, o czym szybko się przekonuje. Album zawiera znaną z komiksu Vacancy historię, w której nasi bohaterowie się poznają oraz tytułową historię Garbage Night, w której do naszego trio dołącza Barnaby, tajemniczy nieznajomy, który twierdzi, że zna inne miasto, w którym nadal mieszkają ludzie, a co za tym idzie jest cała masa śmieci (czytaj: jedzenia). Dla Simona to szansa na odnalezienie swoich właścicieli, dla Cliffa i Reynarda to szansa na niezłą wyżerkę, natomiast dla Barnabiego ... no właśnie, o tym musicie przeczytać sami.

Ja się zakochałem w świecie i bohaterach wykreowanych przez Jen Lee. Uwielbiam motywy post-apo, chociaż te w komiksie Garbage Night są mocno umowne. Właściwie to tylko sama autorka tak określa świat, w którym przyszło żyć naszym bohaterom. Nie wiemy co się stało z ludźmi, ich nieobecność i puste budynki są tylko tłem dla wydarzeń, których bohaterami mają być dzikie zwierzęta i udomowiony pies.

Sama kreacja postaci też jest genialna. Te antropomorficzne zwierzaki, to nic innego jak dzieciaki z sąsiedztwa. No dobra, mojego sąsiedztwa, nie wiem gdzie Wy mieszkacie. W każdym razie chłopaki ubrane w bluzy z kapturem, podarte rurki, trampki i jeansowe kamizelki. Czaicie klimat. Na pewno Jen Lee czai.

Sam projekt postaci i fajna historia to nie wszystko co wyróżnia ten komiks. Jen Lee operuje bardzo dobrym warsztatem. Ma świetną cartoonową kreską i genialny zmysł do kolorów. Mam tylko jedno ale - jestem troszeczkę rozczarowany stroną graficzną historii Garbage Night, w porównaniu do Vacancy jest mniej szczegółowa. Wiem, wiem, to żaden argument, ale trochę żałuję, że autorka nie zachowała spójności stylistycznej obu historii. Niemniej jednak, jest to świetnie narysowany i rewelacyjnie pokolorowany album komiksowy. Polecam.

Autorka: Jen Lee
Wydawnictwo: Nobrow
-
Tutaj kupisz ten komiks

niedziela, października 08, 2017

Nie musicie pracować w branży kreatywnej, nie musicie być twórcami, artystami, projektantami czy ilustratorami. Wystarczy, że interesuje Was współczesny polski dizajn i ilustracja, nawet na poziomie doceniania ładnych ilustracji w książce. Jeżeli spełniacie chociaż jedno z powyższych kryteriów to gwarantuję Wam, nie będziecie zawiedzeni lekturą książki Nie ma co się obrażać. Nowa polska ilustracja pod redakcją Patryka Moglinickiego. To obok zbioru wywiadów Agaty Napiórskiej Jak oni pracują? Rozmowy z polskimi twórcami oraz Praktycznego Poradnika Młodego Projektanta Magdaleny Rolki jedna z ciekawszych publikacji w temacie polskich twórców kreatywnych jakie zostały ostatnio wydane.

Polska ilustracja ma się ostatnio coraz lepiej. Można wysnuć taką tezę chociażby spoglądając na rynek wydawniczy. Coraz więcej pięknych publikacji pisanych i ilustrowanych przez rodzimych twórców pojawia się w ofertach wydawnictw. Coraz więcej tych publikacji jest doceniania za granicą, gdzie jest tłumaczona i przedrukowywana. Język się zmienia, ale obraz zostaje ten sam. Mamy być z czego dumni. Mamy swoich własnych, młodych reprezentantów w dziedzinie ilustracji książkowej i prasowej. Twórców pewnych swojego, charakterystycznego stylu i warsztatu. Działających w branży kreatywnej, reklamowej czy wydawniczej, ale co najważniejsze, wyznaczających nowe trendy w polskiej ilustracji.

Patryk Moglinicki, ilustrator z zawodu, specjalizujący się w ilustracji prasowej i książkowej, w swojej publikacji wybrał dwadzieścia dwoje młodych polskich ilustratorów i ilustratorek, którym zadał dokładnie te same pytania. Celowo przywołałem, wydaną trzy lata temu książkę Praktyczny Poradnik Młodego Projektanta, ponieważ zawarta w niej formuła jest bardzo podobna do tej z książki Moglinickiego. Każdy z zaproszonych twórców opowiada o swojej pracy według tego samego wzorca/formularza. Najpierw jest Droga, czyli pytanie, które zadajesz zawsze na starcie - jak to się wszystko zaczęło? Później są hasła Pierwsze rysunki, Szkoły, Pierwsze publikacje, Zawód ilustrator, Lubiane/nielubiane, Absurdalne sytuacje, Wpływy, Miejsce pracy, Napęd/blokada, Technika no i kończąc na Planach. Wszyscy, cała dwudziestka dwójka ilustratorów i ilustratorek odpowiada dokładnie według tego klucza. Co jest świetne ponieważ mamy okazję spojrzeć na jeden aspekt pracy ilustratora z wielu perspektyw. Dla mnie najciekawszym było hasło Zawód ilustrator, obrazujące jak bardzo podobnie, ale też momentami bardzo różnie twórcy postrzegają to co robią.

W książce o ilustracjach nie może oczywiście zabraknąć samych ilustracji. Posiłkując się opisem wydawcy (bo przecież tego nie policzyłem) zdradzę Wam, że książka Nie ma co się obrażać zawiera ponad 400 kolorowych reprodukcji, w tym przygotowane specjalnie do tej publikacji autoportrety jej bohaterów.

W książce o swojej pracy ilustratora opowiadają: Karol Banach, Ada Buchholc, Dominik Cymer, Barbara Dziadosz, Zosia Dzierżawska, Ania Goszczyńska, Daniel Gutowski, Gosia Herba, Tymek Jezierski, Paweł Jońca, Izabela Kaczmarek-Szurek, Jan Kallwejt, Bartek Arobal Kociemba, Michał Loba, Agata Marszałek, Paweł Mildner, Patryk Moglinicki, Ola Niepsuj, Dawid Ryski, Maciej Sieńczyk, Marianna Sztyma, Magda Wolna. Przynajmniej część z tych nazwisk powinniście kojarzyć z publikacji prezentowanych na tym blogu.

Dodatkiem do publikacji jest plakat wykonany wspólnie przez wymienionych wyżej twórców. 

Wybór, wstęp i redakcja: Patryk Moglinicki
Wydawca: Karakter
-
Sprawdź gdzie kupić najtaniej

wtorek, października 03, 2017

Wydawnictwo Warstwy znów dostarcza książkę z górnej półki, graficznie i treściowo. Nie spodziewałbym się po nich niczego innego. Przypadki Pantareja to, o ile się nie mylę, pierwsze leporello w ofercie tego wydawcy. Trzydzieści sześć rozkładanych stron z panoramiczną ilustracją Karola Banacha do tekstów Karola Maliszewskiego. Niecodzienna forma publikacji świetnie koresponduje z równie nieprzeciętnymi i zwariowanymi historiami opisanymi w wierszach Maliszewskiego.
Książka przede wszystkim zachwyca warstwą graficzną. Karol Banach, jak zwykle w świetnej formie. Bardzo charakterystyczne dla tego twórcy ilustracje genialnie współgrają z wplecionymi w nie teksty Karola Maliszewskiego. Wiem, że lubicie ładne publikacje i to powinno Wam wystarczyć by sięgnąć po tę publikację. Jednak teksty Maliszewskiego również zasługują na spore wyróżnienie. Zabawne, błyskotliwe, bardzo fajnie, rytmicznie napisane i rzeczywiście, tak jak sugeruje tytuł, świetnie nadają się dna małych i dużych.

Przypadki Pantareja czyta i ogląda się z wielką przyjemnością. Polecam.

Tekst: Karol Maliszewski
Ilustrator: Karol Banach
Wydawca: Warstwy

wtorek, sierpnia 22, 2017

Może i wakacje dobiegają końca, ale na spacer po lesie nigdy nie ma złej pory. Dlatego Mariusz Wysocki i Agata Królak w swojej najnowszej książce zapraszają wszystkich młodych czytelników właśnie na wycieczkę do lasu. Ponieważ, powiedzmy to wprost, las jest super! Można wspinać się na gałęzie, zbierać grzyby, robić bursztyny z żywicy, tarzać się w liściach, budować szałasy i jeszcze wiele innych zabaw, na które możecie wpaść sami lub właśnie z pomocą książki Las zabaw. Nie ma lepszego, naturalnego placu zabaw niż las. Ale, ale, nie samą zabawą człowiek, nawet ten bardzo młody, żyje. Oprócz pomysłów na leśne zabawy, autorzy zamieścili ukryte ciekawostki o lesie i jego mieszkańcach. Gdy tego będzie mało Waszym małym, leśnym odkrywcom, to na końcu książki znajdziecie mapę przygód i zadań, z która jeszcze dogłębniej poznacie las i jego zakamarki. Z tą książką nikt nie będzie mógł powiedzieć, że w lesie wieje nudą. Nie można też powiedzieć, że książka jest nudna graficznie. Wręcz przeciwnie, jak zwykle Agata Królak dostarcza prześlicznych ilustracji na najwyższym poziomie. Ładnie jest, nawet bardzo i ciekawie.
Polecam, szczególnie, że książka jest częścią serii "Małe i duże podróże", z której każdy tytuł opowiada o wyprawie w inne ciekawe miejsce. W każdym tomie na czytelników czekają ciekawostki biologiczne oraz niezwykłe mapy zachęcające do wyprawy w prezentowane miejsca i wykonania tam różnych zadań. Szykuje się więc chyba fajna seria zachęcająca dzieci do aktywnej zabawy poza domem. Polecam zatem Waszej uwadze książkę Las zabaw i kolejne tytuły z serii.
Autor: Mateusz Wysocki
Ilustrator: Agata Królak
Wydawca: Czerwony Konik
Tekst i zdjęcia: Grzegorz Teszbir
Kup sobie taniej

niedziela, czerwca 25, 2017

Bardzo lubię gdy książki przenoszą mnie w czasie i pokazują rzeczywistość, której już nie ma. Niesamowicie było wybrać się z Panem Nowoczesnym do Gdyni z lat 30-tych. A Pan Nowoczesny to nie byle kto. Nasz bohater to człowiek zamożny, światowy i na wskroś nowoczesny. Poznajemy jego postępową rodzinę, odwiedzamy jego modernistyczny apartament w „Bankowcu” i dowiadujemy się sporo o ówczesnym podejściu do życia i projektowania. Między to wszystko wplecione jest sporo wiedzy nie tylko o ówczesnej Gdyni, ale także o designie. Czytelnik uczy się czytać rzuty mieszkania, poznaje sporo specjalistycznych terminów (jak kubatura czy konstrukcja żelbetonowa). Choć moim zdaniem dla młodszych czytelników przydałby się jeszcze słownik trudniejszych pojęć, np. nie każde dziecko wie czym jest liberia czy lastryko. A książka jest w końcu skierowana właśnie do młodego czytelnika.

Publikacja ta jest częścią szerszego programu edukacyjnego realizowanego przez Muzeum Miasta Gdyni pod nazwą „Podróż do wnętrza domu”. Był on skierowany do dzieci w wieku od 7 do 12 lat, a udział we wszystkich wydarzeniach był bezpłatny. Projekt obejmował warsztaty, interaktywne wykłady i spacery architektoniczne. Celem projektu było przyczynienie się do budowy bardziej kreatywnego i innowacyjnego społeczeństwa. Uczestnicy warsztatów byli włączeni w proces twórczy i odpowiedzialni za decyzje projektowe dotyczące otaczającej przestrzeni. Program miał też za zadanie przybliżyć dzieciom architekturę modernizmu i doceniać lokalne dziedzictwo kulturowe.

Książka jest świetnie zaprojektowana i wydana: solidna kartonowa okładka, szycie wyeksponowane na grzbiecie, oszczędna gama kolorów, niebanalne fonty, to smaczki, które lubimy. Ale czego innego można spodziewać się po takich wyjadaczach jak Joanna Jopkiewicz i Paweł Borkowski. Grupa Projektor jest przecież odpowiedzialna za wiele pięknych katalogów do wystaw i innych publikacji.

Do książki dołączone są karty z elementami do wycinania. Są to meble i sprzęty pojawiające się na kartach książki. Po ich wycięciu można zabawić się w architekta wnętrz i zaprojektować mieszkanie Państwa Nowoczesnych.

Publikacja jest bezpłatna i można ją było otrzymać w Muzeum Miasta Gdyni.

Tekst: Ewa Solarz
Ilustracje: Grupa Projektor
Wydawca: Muzeum Miasta Gdyni

czwartek, czerwca 08, 2017


Katarzyna Olbromska -  Miłośniczka kawy, kreskówek, ładnych ilustracji oraz śmiesznych zwierzaków. Rysuje odkąd pamięta. Absolwentka Instytutu Sztuki w Opolu.

poniedziałek, czerwca 05, 2017

Biennale Sztuki Mediów WRO – sama nazwa brzmi strasznie poważnie i aż nieznośnie dorosło. Ale nie dajcie się zwieść, sztuka nowych mediów może być przystępna nawet dla najmłodszych!

Już po raz drugi udowadnia to Przewodnik Małego WRO. O pierwszym przewodniku pisaliśmy tutaj dwa lata temu. Co ciekawe koncepcja na przewodnik jest tym razem trochę inna. Tak samo jak poprzednio spośród prac prezentowanych na biennale wybrano te, które mogą spodobać się młodszym odbiorcom. Jednak tym razem kuratorami przewodnika została rodzina państwa Kraszewskich: Agnieszka i Jan oraz piątka ich dzieci w wieku od 4 do 17 lat. Otrzymujemy zatem zestawienie prac dobrane nie przez profesjonalnych kuratorów, krytyków sztuki czy artystów, ale przez rodzinę, która może mniej lub bardziej przypominać naszą. Dzieciaki są w różnym wieku co też niesie ze sobą ciekawe i czasem bardzo odmienne spostrzeżenia. Osobiście uwielbiam przewodniki i chętnie na każdym festiwalu czy biennale zwiedzałabym wystawy według jakiegoś klucza. Przeważnie obejrzenie wszystkich prac po prostu graniczy z cudem, a dzięki przewodnikowi zyskujemy nie tylko ograniczenie ilościowe, ale także opisy, dzięki którym łatwiej ocenić czy dane dzieło będzie nas interesować. W Przewodniku Małego WRO oprócz opisów są także zadania dla zwiedzających, co dodatkowo aktywizuje dzieci, które jak już wiem z doświadczenia, szybko się nudzą. Nie mogło tego elementu zabraknąć w wydawnictwie pod redakcją Magdaleny Kreis, czyli współautorki Zeszytów do Dziajnu, czy warsztatów 3D czyli Dizajn Dla Dzieci.

Za projekt od strony graficznej odpowiada Michał Loba (znów). Tym razem stworzył prześwietne portrety współautorów przewodnika, czyli rodziny Kraszewskich, które przewijają się przez całą publikację. Fajnie pokazał także wkład dzieciaków w projekt zamieszczając w różnych miejscach ich odręczne rysunki. Jest czytelnie, lekko, nowocześnie, ale też trochę podręcznikowo (chyba przez tę kratkę).

Polecamy wybrać się na Biennale wraz z Przewodnikiem, który można bezpłatnie odebrać w Centrum Sztuki WRO.

Redakcja: Magdalena Kreis
Wydawca: Centrum Sztuki WRO

niedziela, maja 28, 2017

Polarny Lis to nowa, mała oficyna wydawnicza, która specjalizuje się w polskojęzycznych wydaniach francuskiej współczesnej literatury dla dzieci i młodzieży. Jak podkreśla wydawca na swojej stronie internetowej - będziemy mieli do czynienia z książkami intrygującymi graficznie oraz takimi, w których piękna ilustracja czy zaskakujący pomysł edytorski mobilizował będzie najmłodszych do pokonania trudności związanych z samodzielnym czytaniem. Ładne i ciekawe edytorsko książki? Tak, to oferta dla nas!

Jedną z pierwszych ilustrowanych publikacji dla najmłodszych wydanych przez wydawnictwo Polarny Lis jest Lotte Piratka. To przygotowana z wizualnym rozmachem książka opowiadająca historię małej dziewczynki imieniem Lotte. Główna bohaterka to wesoła, samodzielna i odważna dziewczynka, która charakterem może przywoływać na myśl Pippi Pończoszankę. Lotte wychowała się na farmie w samym sercu afrykańskiej sawanny, w bliskim otoczeniu dżungli i dzikich zwierząt. Jej najlepszym przyjacielem i kompanem zabaw jest tukan Igor. Mała piratka nie ma prawdziwego przyjaciela, ale jak sama twierdzi, nie potrzebuje takowego, ponieważ jak przystało na prawdziwą piratkę nigdy się nie nudzi, zaś wszystko czego potrzebuje znajduje w dżungli. Ale czy na pewno nie potrzebuje prawdziwego przyjaciela? Nagłe, niespodziewane wydarzenie w życiu Lotte podda w wątpliwość to nastawienie.

Bez wątpienia siłą tej traktującej o przyjaźni książki są jej ilustracje. Bardzo kolorowe, soczyste i szczegółowe plansze. Ich autorką jest fenomenalna francuska ilustratorka Audrey Spiry - animatorka, projektantka plakatów filmowych i muzycznych, a także, co ciekawe, ilustratorka komiksów. To ostatnie daje się wyczuć w ilustracjach do książki Lotte Piratka. Umieszczenie wybranych dialogów w dymkach oraz charakterystyczne rozmieszczenie plansz w formie przypominającej komiksowe kadry zdradzają zainteresowanie autorki komiksem.

Lotte Piratka spełnia obietnice wydawnictwa o ładnych, intrygujących graficznie publikacjach. Zgrabnie złożona i porządnie wydana, dużo-formatowa, bogato ilustrowana publikacja z pewnością przypadnie do gustu młodym czytelnikom, a także starszym koneserom ładnych książek.

Tekst: Sandrine Bonini
Ilustracje: Audrey Spiry
Wydawnictwo: Polarny lis
-
Sprawdź gdzie kupisz tanio

wtorek, maja 16, 2017

Wiecie dlaczego Licho nie śpi, albo kogo męczy Zmora, gdzie żyje Bies i jak wygląda Strzyga? Tego wszystkiego dowiecie się z ilustrowanego bestiariusza autorstwa małżeństwa Kamili i Łukasza Loskot - Czy to pies, czy to bies. O ile publikacja jest debiutem książkowym małżeństwa to nie jest to debiut Kamili na naszym blogu. Jeszcze podpisując się panieńskim nazwiskiem Kamila narysowała dla nas wilczy fanart.

Czy to pies, czy to bies - to skierowany do młodszych i starszych czytelników ilustrowany przewodnik po mitologii słowiańskich stworów. W swojej książce autorzy skupili się na 12 najbardziej popularnych w legendach słowiańskich demonach, duchach i innych upiorach, które zamieszkują nasze domostwa, pobliskie lasy i bory, czy choćby okoliczne stawy. Głównie, co akurat mnie bardzo cieszy, są to leśne i polne stwory takie jak: Bies, Leszy, Zmora czy Południca. Bestiariusz w przyjemny i lekki sposób wprowadza czytelnika w upiorny świat słowiańskich straszydeł. Jest trochę straszno, trochę poważnie ale też trochę śmieszno. Dawne legendy splatają się ze współczesnością i tak jedna Strzyga robiła zawrotną karierę w polityce i show-biznesie, z kolei Południca uwielbia szukać promocji na solarium. Książka okraszona jest prostymi, oszczędnymi ilustracjami ze stłumioną, akwarelową kolorystyką i świetnymi roślinnymi ornamentami (uwielbiam). Z pewnością przypadnie do gustu wszystkim małym i dużym łowcom upiorów. :)
Polecam.

Tekst: Łukasz Loskot
Ilustracje: Kamila Loskot
Wydawnictwo: Ovo
-
Sprawdź gdzie kupisz tanio

Najpopularniejsze ostatnio

 
undefined