niedziela, października 12, 2014

dodano: niedziela, października 12, 2014

To, że ta książka będzie ucztą dla oka, to wiedziałam od dawna. Zakładałam jednak, nie wiedzieć czemu, że będzie to jakaś historyjka o przygodach kota w kosmosie. Troszkę się pomyliłam :) I nie jestem wcale zawiedziona, a wręcz mile zaskoczona tym, że to publikacja edukacyjna. Rzadko się bowiem zdarza aby popularno-naukowe książki tak wyglądały, nawet te dla dzieci. A treści jest tak dużo, że sama rozłożyłam lekturę na trzy wieczory, bo kręciło mi się trochę w głowie od ilości informacji. Zaskoczył mnie też odrobinę format, bo książka nie należy do najmniejszych – 30x30cm. Ma to jednak uzasadnienie – ilustracje przedstawiające mapy nieba, budowę rakiety czy kombinezonu astronauty po prostu ogląda się o niebo lepiej w dużym formacie.
Tak jak wspomniałam ilość treści jest ogromna, w końcu ...

...wszechświat, w którym żyjemy, jest bardzo skomplikowany. Wielu naukowców przez lata próbowało rozwikłać jego tajemnice, jednak udało się im tylko częściowo. Ale nie martwcie się - profesor Astrokot służy pomocą. A jest to najmądrzejszy kot jakiego kiedykolwiek spotkaliście.

Zaczynamy od historii Wszechświata, rodzajów gwiazd, budowy naszego Układu Słonecznego, poprzez historię kosmicznych podbojów i badań, a kończymy na gdybaniu o kosmitach i kosmicznych podróżach dostępnych w przyszłości dla każdego. Osobiście najbardziej zachwycił mnie sposób w jaki profesor Astrokot porównuje proporcje planet względem siebie. I tak, Ziemia to pomidor koktajlowy, a taki Jowisz to arbuz (genialne). No i jeszcze te skaczące pająki przy zerowej grawitacji (ale to już musicie zobaczyć na własne oczy).

Cała książka to jedna wielka infografika, mnóstwo genialnych schematów i prostych objaśnień spraw wcale nieprostych - o rzeczach wielkich dla tych najmniejszych.
Książka przywołała mi na myśl Atlas geograficzny, który zarówno ja, jak i Grzegorz mieliśmy i ubóstwialiśmy w dzieciństwie. Tam również mnogość informacji była wzbogacona szczegółową szatą graficzną. Na pewno nie tak rewelacyjną jak w przypadku książki Profesor Astrokot..., ale łatwo zrozumieć analogię. Jako dzieci byliśmy zachwyceni bogactwem treści obrazkowych i potrafiliśmy wertować Atlas po kilkadziesiąt razy odkrywając nowe szczegóły w ilustracjach. To była zupełnie inna, jakże przyjemniejsza forma przyswajania wiedzy. Dlatego jestem przekonana, że książka Profesor Astrokot odkrywa kosmos zdobędzie serca młodych odkrywców kosmosu i podobnie jak my kiedyś wertowaliśmy Atlas po kilkadziesiąt razy, tak oni szybko nie odłożą odkryć Profesora Astrokota na półkę.

Graficznie książka ta spełniła wszelkie moje oczekiwania, a muszę przyznać, że były bardzo wygórowane. Cieszę się też, że Wydawnictwo Entliczek starało się edytorsko maksymalnie odwzorować oryginalne, brytyjskie wydanie od Nobrow. [EDIT]: Info od wydawcy: Profesor Astrokot drukowany był w koedycji, a więc polskie wydanie jest dokładnie takie samo jak brytyjskie.
Dobrze dobrany papier, odpowiednio nasycone kolory i sztywna okładka z wybiórczym lakierem i srebrnymi gwiazdkami. Ilustracje pana Newmana znaliśmy już z prezentowanej jakiś czas temu książki Bento - Bestiary, więc apetyt na ilustracje tego autora mieliśmy już wyostrzony.
Polecamy!!!

Ps. Drogi Entliczku prosimy o więcej książek z Nobrow :)

Tekst: Dominic Walliman
Ilustracje: Ben Newman
Wydawnictwo: Entliczek


Tekst: Weronika Kołodziej, zdjęcia: Grzegorz Teszbir
Sprawdź najtańsze oferty

10 komentarzy:

  1. Rzeczywiście opracowanie graficzne świetne, ale mnie również szalenie interesuje treść, a z tego co widzę to również jest w tym aspekcie bardzo ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak bardzo śliczne. chcę!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. przyłączam się do ++++++ / ta książka cieszy oko i napawa wiadomościami FULL - wydawca na medal! Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna książka. Kupiłam ją synkowi, żeby zarazić go trochę pasją do kosmosu i się udało:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakupiłam zachęcona grafiką i pozytywnymi recenzjami. A teraz przeglądam i z przerażeniem łapię się za głowę... W ciągu 5 minut znalazłam już kilka błędów merytorycznych oraz literówek. Jak czytam, że Neptun obiega Słońce w 165 dni i jest lodowym olbrzymem, że fale krótsze od czerwonych to fale POczerwone i że to, że upływ czasu jest względny, jest efektem teorii względności Einsteina, to słabo mi się robi. Grafika to za mało, wyraźnie wydawnictwo nie przyłożyło się do treści jako takiej. Oryginału nie widziałam, więc nie wiem, czy to niechlujne tłumaczenie i redakcja, czy taki był już pierwowzór, ale całość robi dość kiepskie wrażenie. O, dowiedziałam się, że na orbicie znajduje się obiekt o nazwie MSK. Co to takiego? Poczciwa ISS, która pod tym skrótem funkcjonuje wszędzie poza książką Entliczka... A to dopiero pierwsze minuty z książką. Czego jeszcze nie zauważyłam? Jakich błędów nie zauważę wcale, bo nie mam aż tak specjalistycznej wiedzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literówki literówkami, znajdujemy je nawet w oryginałach, więc są to błędy w granicy tolerancji. Trudno nam jednak ocenić treść merytoryczną, szczególnie tak specjalistyczna jak w powyższej książce.
      Przeglądnąłem na szybko kilka źródeł internetowych i wszystkie podawały, że Neptun jednak jest określany jest mianem "lodowego olbrzyma".

      Usuń
    2. Akurat literówki w podczerwieni będę się czepiać, bo w kontekście widma barw nieznającym się na rzeczy dzieciom nazwa może się wydać prawdopodobna. I jest napisana wielkimi wytłuszczonymi literami. Co do lodowego olbrzyma - faktycznie, jest tak określany, tyle tylko, że dziecko od razu widzi latającą bryłę lodu, a to jakby nie o to chodzi. W toku dalszej lektury znalazłam też stwierdzenie, że Ziemia ma pionową oś obrotu, to we fragmencie o Uranie, pod rysunkiem Ziemi z pochyloną osią... W innym miejscu natomiast pojawiła się informacja, że Ziemia nie ma pionowej osi, w przeciwieństwie do Wenus. Postawmy się na miejscu 8-9-latka, który nie ma jeszcze zbyt dużej wiedzy na ten temat - która informacja jest prawdziwa? Dlaczego są różne? Szczerze mówiąc wściekła jestem na tę książkę, jak nie wiem - właśnie dlatego, że wymaga specjalistycznej wiedzy, której znakomita większość rodziców nie ma. Sama nie mam, a też nie chce mi się każdego zdania sprawdzać w innych źródłach. Nie wszystkie dzieci wyłapią też sprzeczności, w najlepszym razie zapamiętają jedną z informacji, pytanie tylko, czy akurat tę poprawną. Od takich publikacji powinno się wymagać szczególnej dbałości, bo w końcu ma ambicje edukacyjne i tworzą ją specjaliści. Polska wersja też była przecież z kimś konsultowana. Chyba że głównym założeniem było zrobić wrażenie od strony wizualnej, to się rzeczywiście udało, ale smutne by było takie założenie. Mój ośmioletni syn, który kosmosem interesuje się od paru lat i informacji na ten temat ma już dość dużo, w pewnym momencie sam wziął tę książkę, żeby poszukać, co jeszcze się nie zgadza... I znalazł... A teraz czytać jej już nie chce, bo jest niewiarygodna.

      Usuń
    3. Prawdę mówiąc nie spotkałem się z innymi takimi uwagami, ale i też samemu ciężko mi oceniać poprawność treści nie posiadając fachowej wiedzy. Zachęcam do kontaktu z wydawcą, nie po ty by robić burdy :), ale po to by zwrócić im uwagę, że mogło się wedrzeć w treść kila błędów i wyjaśnić tę kwestię. :)

      Usuń
    4. Odnosząc się do Pani uwag:

      - W książce rzeczywiście znajduje się literówka - „poczerwień” zamiast „podczerwień”.

      Na tej samej stronie znajduje się zresztą obszerniejsza informacja na temat fal podczerwonych z _trzykrotnie_ podaną nazwą poprawną, w tym wytłuszczoną w podtytule, co Pani przemilcza… Jeśli zatem dziecko miałoby się czymś sugerować w tym temacie, to raczej kilkukrotnie podaną nazwą właściwą.

      Jest też 1 błędna informacja związana z okresem obiegu Neptuna wokół Słońca - jest: „165 dni”, powinno być: „165 lat”.

      Przemilcza Pani, że na tej samej stronie również znajduje się obszerna poprawna informacja omawiająca dłuższy niż ziemski czas obiegu Neptuna wokół Słońca, gdzie jest podana poprawna wartość, czyli „165 lat”. Co pokazuje, że ów jednorazowy błąd jest zwykłym chochlikiem drukarskim.

      (Dla formalności jest też inna straszna literówka: „skafanda” zamiast „skafandra”.)

      - Zapewne w kilku miejscach tekst można by inaczej zredagować, aby uniknąć nieścisłości, np. we fragmencie o efekcie względności opisanym w teorii Alberta Einsteina (jest: „To efekt względności – teorii Alberta Einsteina, stanowiącej fundament współczesnej fizyki…”) i w infografice dotyczącej temperatury na Markurym i Wenus (powinno być, że na obu planetach jest dla ludzi „zdecydowanie za gorąco”).

      Jednak to jest wszystko, z czym możemy się zgodzić, jeśli chodzi o Pani uwagi.

      Powyższe pomyłki nie dają podstaw, aby zarzucać redakcji, tłumaczowi: „niechlujne tłumaczenie”, „zlekceważenie swojej pracy”, „danie ciała” (jak to Pani określiła w innych miejscach w sieci) przy tak obszernej publikacji naszpikowanej masą informacji. Są to sformułowania nieadekwatne jeśli chodzi o skalę rzeczywiście występujących w książce błędów. Książka przeszła zarówno redakcję stylistyczną, jak i merytoryczną (dr Weronka Śliwa, dyrektor Planetarium w warszawskim Centrum Kopernika). Błędy zdarzają się nawet w encyklopediach, nad którymi pracują sztaby redaktorów.

      Natomiast odnosząc się do pozostałych zarzutów – twierdzi Pani w innych recenzjach w sieci:

      - O Neptunie: „Że nie jest lodowym, ale gazowym olbrzymem też jest wiedzą raczej powszechną”.

      Otóż Neptun jest nazywany zarówno gazowym jak i lodowym olbrzymem (ice giant). W tym ostatnim sformułowaniu nie ma błędu. Błędem jest powtarzanie przez Panią w kilku recenzjach, że Neptun nie jest lodowym olbrzymem…

      - „Co to jest MSK? Czemu nie ISS jak na całym świecie i wszystkich innych publikacjach?”

      MSK (Międzynarodowa Stacja Kosmiczna) to skrót powszechnie używany w Polsce, który można znaleźć w wielu publikacjach, co łatwo zweryfikować. Książka jest skierowana do dzieci i nie ma podstaw podawać im anglojęzycznych skrótów, skoro mamy równie dobre polskie. W zastosowaniu polskiej nazwy i skrótu nie ma zatem błędu.

      - „Dlaczego oś obrotu Ziemi raz jest opisana jako pionowa (w kontraście do Urana i jego poziomej osi) a innym razem już ta ziemska oś jest przeciwstawiona pionowej osi obrotu Wenus?”

      Oś obrotu Ziemi w przybliżeniu jest pionowa (lekko odchylona od pionu – na początku książki jest o tym obszerna informacja w kontekście pór roku). Aby móc wyjaśnić dzieciom pewne zjawiska, można oś ziemską potraktować jako model i porównywać zarówno z poziomą osią obrotu Urana oraz _całkowicie_ pionową osią obrotu Wenus. Wchodzenie w zbyt wiele szczegółów w tym wypadku mogłoby wręcz utrudnić dziecku zrozumienie tematu. Dodatkowo oba zagadnienia wyjaśnia czytelna infografika, która pełni istotną rolę w tej książce.

      Nie zaprzeczamy rzeczywiście istniejącym w książce literówkom i nieścisłościom, jednak bardzo nas dziwi tak skrajna reakcja i rozpowszechnianie przez Panią informacji nieprawdziwych na temat książki... Dziwi nas też, że przy tylu wątpliwościach nie napisała Pani bezpośrednio do nas i nie dała nam szansy na ustosunkowanie się do Pani zarzutów…

      Wydawnictwo Entliczek

      Usuń

Najpopularniejsze ostatnio

 
undefined