Na dobre już wsiąknęliśmy w nowy rok, a czas na podsumowania minionego powoli przemija. Gdybym mógł jednak wskazać jeden, jeden najlepszy, obcojęzyczny komiks jaki został wydany w zeszłym roku, w dodatku taki, który kupiłem, bez wahania wskazałbym - Battling Boya Paula Pope'a. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że to Paul Pope, twórca nietypowy, daleki w swoim stylu od zwykłego nurtu komiksów mainstreamowych, jednocześnie twórca, który garściami czerpie wszystko co najpiękniejsze ze złotych czasów komiksów super-bohaterskich. Jest Andym Warholem komiksów, Jackiem Kirbym XXI wieku, zaś jego Battling Boy bije nawet na głowę, wydanego w zeszłym roku Hellboya - Midnight Circus z ilustracjami Fegredo.
No dobra, ale co jest takiego fajnego w najnowszym komiksie Pope'a? Opowiadając w skrócie powiedziałbym, że świetnie zilustrowany, pokolorowany i podany sentyment. Skondensowana dawka odniesień do klasycznej rozrywkowej popkultury, nie ograniczając się tutaj wyłącznie do komiksów.
Komiks opowiada historię boga-chłopca, który zostaje wysłany przez swoich rodziców na ziemię, do miasta potworów by tam ... no cóż, po prostu zmężnieć. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kosmiczne miasto bogów, osadzone pośrodku gwiezdnego niebytu to stary, dobry Kirby i jego wizja New Genesis (Fourth World, New Gods) lub marvelowska kreacja Asgardu, z Thorem w roli ojca tytułowego bohatera. Natomiast moment, w którym rodzice przeglądają światy, do którego wyślą swojego syna, to klasyczny John Byrne w reboocie Supermana, zaraz po Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach. Parada nawiązań i odniesień trwa przez cały album. Sam Pope w wielu wywiadach podkreśla mnogość inspiracji, jakie wpłynęły na powstanie tego komiksu. Niech Was jednak pozory nie zmylą, Battling Boy nie jest jakąś tam pulpą odświeżonych klasyków, jak można by wywnioskować. To wspomniany sentyment napędzający wyobraźnię Pope'a, skutkujący rewelacyjną, świeżą historią z masą prze-genialnych rozwiązań i pomysłów. Jednym z takich smaczków jest źródło mocy boga-chłopca. Widziałem, że w kilku wywiadach ten temat przewija się otwarcie, ale ja nie będę pozbawiał Was tej przyjemności, chcę, żebyście sami o tym przeczytali. Jest nawet szansa, że będziecie mieli taką okazję jeszcze w tym roku.
Klepiemy to już do znudzenia, ale dzięki temu dobrze wiecie, że prezentujemy tutaj wyłącznie ładne rzeczy. Sentyment, sentymentem, świetna historia swoją drogą, ale ten komiks nie byłby tak rewelacyjny gdyby nie ilustracje Paula Pope'a. Nie będę się rozpisywał o jego lekkiej, dynamicznej kresce, o jego zmyśle dizajnera, o tym jak cudownie wygląda plansza z drugiego tomu Battling Boya. Po prostu, jeżeli jeszcze nie znacie, wyguglujcie tego pana, warto!
Komiks zaś kupcie bez wahania. Całkiem możliwe, że jesteśmy świadkami narodzin drugiego Mignolaverse ... Popeverse (brzmi dobrze).
Tekst, zdjęcia: Grzegorz Teszbir
a czy znana jest juz data wydania komiksu w polskiej wersji jezykowej?
OdpowiedzUsuńNie.
UsuńHahah, Jarek świetnie przejęcie pytanie. :)
UsuńFaktycznie, nie ma jeszcze podanej daty premiery polskiego wydania. Można jednak obstawiać, że jest planowany na październikowy festiwal w Łodzi. (no dobra, ja tak obstawiam).